Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2019

W zjawie bram odrodzonego sensu

Cały czas poszukuję światłości w swym życiu. By ta światłość pochłonęła ciemność mej frustracji. Czuję palący gniew, który karmi się moją frustracją. Gniew ten prosi, jak w utworze SynthAttack: „ feed my rage ”, czyli „ nakarm moją wściekłość ”. Gniewu ten żywi się moim słabym umysłem, bo umysł mój nie znajduje się już oparcia w ideach tego świata, a ja czuję się pozostawiony samemu. Czemu moje myśli wciąż pragną nagrody? Czemu mój umysł pragnie hymnów na jego cześć? „ Wiem, że nic nie wiem ”: tak rzekł w starożytnej Grecji Sokrates. I tak – wiem, że nic nie wiem. Czy to jest właśnie oznaka tej inteligencji, tej inteligencji, której za potwierdzeniem w swym wnętrzu tak bardzo tęsknie, jak tęsknił król Dawid za Bogiem w biblijnym psalmie nr 63? I tak, może i jestem narcyzem, co pragnie bezustannie uwagi i potwierdzenia, że jego wiersze, jego myśli, jego idee są naprawdę coś warte dla tego świata i są dla niego pożyteczne, a nie topi się w rzece melancholii, która w swą najgłębszą toń

Imperium odradzającej się śmierci

Nie stąpam po twardej ziemi – cały czas brodzę w bagnie miękkiego światopoglądu, jego brudna i mętna toń woła moje myśli, woła za pewnym gruntem, za Ceroklisem*, by ten grunt wydawał realne plony, soczyste i doskonałe w smaku, lecz cały czas jest on pochłaniany przez tętniący gigantycznym ogniem żar Heliosa**. W mym umyśle chcę mieć swoją twierdzą, zbudowaną z najtwardszego kamienia, a nie ze spróchniałego drewna, którego gnębi notoryczna i nieustępliwa śmierć. Gdy me oczy stykają się z innym oczyma tego świata, gdy słowno-liczbowy sygnał nadaję w eter jakby radiostacja, gdy sygnał ten odbierają cudze umysły, których nikt i nic nie może fedrować, uświadamiam swoją miałkość, zaś swoją Polskę zastaje murowaną, a zostawiam drewnianą. I jakże jest to liche, kruche, aż chce się powiedzieć, wybitnie nadwrażliwe drewno, którego już nie tarany nie muszą przemóc, a bramy zbudowane z tego surowca rozbije w najdrobniejszy pył jedynie powietrze wydmuchane z ust. I cały ten oto mój świat chętnie

Rzecz o dialogu ze znajomą o imieniu Rzeczywistość

Gdy spoglądam w podniebną toń majowego wieczoru, gdy me oczy się zatapiają w jego ciemnych barwach, jakby ten nieboskłon zalany purpurą, przychodzi czas, by pogodzić się z rzeczywistością, by moja dusza przygotowała się na śmierć za życia, choć ona martwa i obumarła od wielu, wielu lat. Przychodzi czas, by pogodzić się z rzeczywistością, bo moja myśl, mój czyn i moje dzieło nikogo i niczego już nie zmienią, nie ofiarują one światu wartości, która zmieni żelazo w złoto. Nie wierzę już w politykę, nie wierzę już w misję moich wierszy, widzę niesprawiedliwość, której nie zgniotę w swoich rękach, a żaden z bogów ani duchów nie porazi jej haniebnych czynów i myśli ani słupem ognia, ani piorunem, ani morową zmorą czy śmiejącą się śmiercią. Przychodzi czas, by pogodzić się z rzeczywistością, by myśl złą i brzydzącą się niesprawiedliwością powierzyć twórczej sile Welesa, bym z jego mocą pokonał właśnie tą myśl złą i brzydzącą się niesprawiedliwością, bo w żadnych z dzieł, co ludzka ręka wykreo

Drzwi do mojej wolności

Dziś jest dzień, w którym postanowiłem wezwać Absolut. Dziś jest dzień, w którym ku niebiosom wzlatują me słowa, a słowa te wzywają kogoś ponad naszymi ludzkimi umysłami, kogoś, kto uleczy mnie nie ze schizofrenii, która mym cieniem po wszelki kres mojego życia, a uleczy mnie z weltschmerzu, czyli krótko mówiąc, skierowałem swoje kroki ku drzwiom gabinetu psychologa. No i co by mnie tu mogło zaskoczyć, muszę czekać na NFZ(wizyta może być za tydzień, jak i za rok), cóż, służba zdrowia ludziom takim jak ja stawia zimne, bezuczuciowe betonowe mury, lecz ten mur musi zostać przebity przeze mnie, muszę być taranem, który rozbije w najdrobniejszy pyłek to, co mnie dręczy - weltschmerz, nieumiejętność prowadzenia kontaktów z ludźmi, frustrację, poczucie głupoty i posiadania złudnej, pozornie tylko przydatnej wiedzy, brak wiary w siebie i w to, że mogę odbudować to, co ongiś zostało zniszczone przez życiowe tornado, a jego ruiny wciąż majaczą w powojennym krajobrazie. Tak bardzo chciałbym odna

Nocy ciemna, nocy straszna, ileż jeszcze pisanego mi czasu z tobą?

Od dobrego już półtora tygodnia moją duszę spowijają demony, lecz te demony nie przybierają kształtu głosów, które nakazy i rozkazy ślą mi arteriami mego mózgu. Te demony nie przybierają kształtu halucynacji, które totalitarną dyktaturę chcą narzucić moim zmysłom. Te złowieszcze uśmiechy demonów, które mam przed sobą, widzę ich oczyma duszy, cóż one mogą zwiastować, czego mogą być niespodziewanego omenem? Krążę po świecie, krążę po świecie ludzi, krążę po świecie ducha, nie odnajdując żadnych odpowiedzi i nie zaspokajając wodą życia mego pragnienia, w którym są wszystkie moje tęsknoty i pragnienia. Tak wiele muzycznych utworów przypomina druzgocący stan mojej duszy, która nie może w swej furii zerwać całkowicie ją krepujące kajdany czarnej żółci. " Cause of Death: Suicide " Suicide Commando, " Forgotten Tears " Hocico, " Tears of Memories " Simon'a O'Shine'a, " Louise " Clan of Xymox, " Love Will Tear Us Apart " Joy Divisi

Moje przekleństwo, czyli stadne zwierzę

Gdy patrzę w słońce, widzę w nim oblicze Swaroga, który radość bez ograniczeń niesie memu ciału zmarniałemu od szaroburych chmur Dodoli. Lecz też, gdy kieruję swe oczy w tarczę gwiazdy, odległej od nas o 150 mln km, zastanawiam się nad moim bytem w Jawii. Moje myśli krążą zawzięcie wokół pytania: gdzież sens mego życia na ścieżkach Jawii, gdzież mój duch, przybyły z Wyraju, krainy poza namacalną materią? Twarzą w twarz stoję z personami, które są mymi towarzyszami. Są mym kręgiem boskim, świętym gajem i chramem mego życia. Lecz ich w mocnych posągach nie potrafię znaleźć światła, w które moja dusza się odzieje. Mówią poeci, mówią artyści, mówią działacze społeczni i polityczni, mówią ludzie nowoczesnego świata: „ in varietate concordia ” - lecz w różnorodności nie widzę mej drogi, jednolitość to blaga i hucpa, ale czy w różnorodności odnajdę braterską duszę? Wciąż, na złość mi, jej odnaleźć nie mogę – i dlatego czarna rzeka smutku niby powódź zalewa me myśli, Wielki Zielony Las obró