Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2022

Wola schizofrenii

 Dzień gasnący, który przegania wieczór. I znów nastał ten wieczór, przed którym me myśli uciekają. Schizofrenia znów bitwę wygrała, muszę jej pozwolić zademonstrować siłę, muszę jej pozwolić ograbić mnie z głosów i halucynacji. Jak rozcapierzone palce wbijają się we mnie drogi, każda z nich się wydłuża i z ograniczonego czasu wieczność się kreuje, tak potwornie kreuje, że muszę uciekać, lecz dokąd? Do pól malowanych złotem pszenicy? Toż to pustynne pustkowie! Lęk we mnie pulsuje, uderzenia pasożytniczego lęku jak dające życie uderzenia serca. Jak rozcapierzone palce wbijają się we mnie drogi, przerażenie ukonstytuowane, narkotyczne piekło - oto, z czego fizyczność nie może się uwolnić. Chcę jechać dalej jak w mickewiczowskich " Sonetach krymskich ", chcę iść dalej, jak nowotestamentalny dobry żołnierz Jezusa Chrystusa. Jednak tworzy się mgła, która miesza szlaki. Gdzież uciekać przed niszczycielskim imperializmem głosów, gdzież uciekać przed szalejącymi lękami? Wieczorze, pr